Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXV.
KONIEC HISTORJI NAJADY I DRJADY.

— Filis — mówił Saint-Agnan, rzucając wyzywające spojrzenie na pannę Montalais, podobnie jak to czyni fechmistrz, zapraszający godnego siebie przeciwnika — Filis nie jest ani brunetką, ani blondynka, ani wysoką, ani niską ani zimną, ani egzaltowaną; jest to sobie pasterka, dowcipna, jak księżniczka, a zalotna jak szatan. Jest ona jak ptaszek, który ustawicznie świergocząc, dotyka trawy, to znów ulata, goniąc za motylem, to wiesza się na gałązce drzewa i stamtąd drwi ze wszystkich ptaszników.
Obraz był tak podobny, że wszystkie oczy zwróciły się na Montalais, która z oczyma ożywionemi słuchała pana de Saint-Agnan, jakby mówiono o zupełnie obcej osobie.
— Czy to już wszystko, panie de Saint-Agnan? — zapytała księżna.
— Portret jest tylko odszkicowany i wiele do niego dodaćby należało. Lecz lękam się nadużycia cierpliwości Waszej książęcej mości, i nie chce obrazić skromności pasterki i dlatego przechodzę do Amarylis. Jest ona najstarszą ze wszystkich trzech, a jednak — dodać pośpieszył pan de Saint-Agnan — wiek jej dwudziestu lat nie dochodzi. Jest wysoka, włosy ma nader bujne, które związuje na wzór posągów greckich; chód ma poważny, a w każdym jej ruchu przebija duma. Dlatego wygląda raczej jak bogini, nie jak śmiertelniczka i pomiędzy boginiami najpodobniejszą jest do Djany łowczyni, z tą tyl-