Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.
—   170   —

— Ale natychmiast Galatea, słodka, z oczyma błękitnemi Galatea — odpowiedziała, że ani Amyntas, ani Alfezide, ani Tytel, ani żaden z pasterzy, nie może się równać z Tyrsysem, że Tyrsys przewyższa wszystkich mężczyzn, przymiotami, jak dąb przewyższa wysokością inne drzewa, a lilja pięknością wszystkie kwiaty. Co więcej nawet, tak odmalowała Tyrsysa, że on, który to słyszał, pomimo swojej wielkości, czuł, że mu pochlebiono. Tak więc Tyrsys i Amyntas byli wybranymi przez Filis i Galateę. Tak więc tajemnica dwojga serc została odkryta wśród cienia i ciszy leśnej. Oto Wasza książęca mość, co mi opowiadała Drjada, która wie o wszystkiem, co się dziejak w dziupli dębów i w gęstwinie krzewów; Drjada, która wie o miłostkach ptaków, która rozumie ich śpiewy i pojmuje nakoniec język wiatrów, szumiących w gałęziach drzew. Ona mi to wszystko opowiadała i, co wiem od niej, powtórzyłem.
— Czy skończyłeś, panie de Saint-Agnan?... — zapytała księżna a uśmiechem, na który król zadrżał.
— Tak, Wasza książęca mość, skończyłem — odpowiedział Saint-Agnan — i szczęśliwy jestem, jeżeli chociaż, na chwilę zdołałem Waszą książęcą mość zabawić.
— Cudownie pan opowiadałeś wszystko, co wiesz — rzekła księżna — ale, kochany hrabio, jak mi się zdaje, z jedną tylko rozmawiałeś drjadą?
— Tak, Wasza książęca mość, z jedną, przyznaję.
— Wynika zatem, że pominąłeś pan maleńką najadę, która wydawała się nic nie znacząca, a która nierównie więcej wiedziała, niż pańska drjada.
— Najada!... — powtórzyło naraz wiele głosów, spodziewając się, dalszego ciągu historji.
— A tak; przy tym samym dębie, o którym pan wspomniałeś, a który nazywa się królewskim...
Król i Saint-Agnan spojrzeli po sobie.
— Tak, Wasza książęca mość — odpowiedział Saint-Agnan.
— A więc!... blisko tego dębu jest maleńki strumyczek, który toczy swoje wody po krzemykach wśród niezapominajek konwalij.