Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/173

Ta strona została uwierzytelniona.
—   173   —

ry księżna opowiada jeszcze doskonalej, ale czy pani zrozumiałaś język najady?
— Przecież hrabia utrzymuje, że zrozumiał język drjady — żywo odparła księżna.
— Zapewne — odpowiedział król. — Lecz wiesz pani, że hrabia należy do akademji i umie rzeczy, których pani nie znasz, a zdaje się, że język nimf wodnych należy do umiejętności, których pani się nie nauczyłaś.
— Pojmujesz, Najjaśniejszy Panie — odpowiedziała księżna — że w podobnych rzeczach samej sobie ufa się; ucho kobiety myli się, powiada święty Augustyn, dlatego, na mojem nie poprzestając zdaniu, chciałam cudzego zasięgnąć, a że moja najada wszystkie posiada języki, jako bogini... nieprawdaż, panie de Saint-Agnan?
— Tak, Wasza książęca mość — odparł Saint-Agnan pomieszany.
— Że zaś moja najada, jako bogini zna wszystkie języki — mówiła dalej księżna — najprzód mówiła do mnie po angielsku, ja zaś, bojąc się, czym źle nie zrozumiała, przywołałam panny Montalais, de Tonnay-Charente i de La Valliere, prosząc mojej najady, aby to samo, co mówiła po angielsku, zechciała powtórzyć po francusku.
— I powtórzyła?... — zapytał król.
— O! to najgrzeczniejsza bogini... powtórzyła, Najjaśniejszy Panie. Tak, że żadnej nie można mieć wątpliwości. A co, moje panny?... — zapytała księżna, zwracając się na lewo do swojej armji — wszak najada zupełnie to samo mówiła, co opowiadam i że w najmniejszej rzeczy nie minęłam się z prawdą. A co Filis, przepraszam, mylę się... panno Montalais czy prawda?...
— Zupełna prawda — dobitnie odrzekła panna de Montalais.
— Czy prawda, panno de Tonnay-Charente?
— Czysta prawda — odpowiedziała Athena, głosem mniej silnym, ale jednak zrozumiałym.
— Czy prawda, panno de La Valliere?...