Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/193

Ta strona została uwierzytelniona.
—   193   —

kolwiek uniżona i względna, może narażać przedmiot czci swojej, nie przystoi osobie twojej wartości narażać się, bez zapewnienia przyszłego losu.
„Jeżeli raczysz odpowiedzieć moim uczuciom, miłość moja dowiedzie ci swojej wdzięczności, czyniąc cię na zawsze wolną i niezawisłą“.
Napisawszy, spojrzał Fouquet na Aramisa.
— Podpisz — rzekł ostatni.
— Czy to potrzebne?
— Zapominasz, panie nadintendencie, że podpis twój na liście więcej wart, niż miljon.
Fouquet podpisał.
— Teraz przez kogo list poślesz?... — zapytał Aramis.
— Przez doświadczonego lokaja.
— Którego jesteś pewny?
— Jest to mój zwykły posłaniec.
— Bardzo dobrze, zresztą, gramy rolę, która nie jest trudna.
— Jakto?
— Jeżeli to, co mówisz, jest prawdą, o porozumieniu małej z królem i księżną, król da jej tyle pieniędzy, ile zapragnie.
— Zatem król ma pieniądze — rzekł Aramis.
— Tak należy sądzić, bo ich już nie żąda.
— Bądź spokojny; niedługo o nie zawoła.
— Co więcej jeszcze, sądziłem, że będzie mi mówił o tej uroczystości w Vaux.
— I cóż?
— Ani o niej wspomniał.
— Ale wspomni.
— O! jakże możesz przypuszczać, panie d‘Herblay, ażeby król był tak okrutnym.
— Nie on.
— Młody, zatem jest dobry.
— Młody, zatem jest słaby, albo namiętny; pan Colbert zaś