niej. Powitał damy i zamierzał jechać za powozem dam honorowych księżny, gdy oto nagle rząd powozów zatrzymał się.
Całe towarzystwo, widząc, że królowa wysiadła, poszło za jej przykładem. Marja-Teresa wzięła za rękę jednę ze swoich dam honorowych i zukosa spojrzawszy na króla, który zdawał się nie spostrzegać, że jest przedmiotem uwagi królowej, zagłębiła się w las pierwszą ścieżką, jaką znalazła przed sobą. Księżna, wysiadając z karety, znalazła przy swoim boku pana de Guiche, który, ukłoniwszy się, oddał się pod jej rozkazy. Książę, uradowany wczorajszą kąpielą, oświadczył, że woli rzekę niż las i, dając urlop hrabiemu de Guiche, pozostał w zamku z kawalerem Lotaryńskim i Manicampem. Już nie doświadczał najmniejszej zazdrości.
Wszyscy poszli za przykładem, danym przez królowę i księżnę, obierając drogę według swojego upodobania, lub przypadku. Król, jak przewidzieliśmy, pozostał przy pannie de La Valliere i, zsiadając z konia w chwili, kiedy otwierano drzwiczki karety, podał jej rękę. Natychmiast panny de Montalais i de Tonnay-Charente oddaliły się. W czasie ostatniej półgodziny, chmury, jakby parte przez wiatr, przewaliły się na zachód; następnie, odparte przeciwnym wiatrem, postępowały ciężko i powoli. Czuć można było zbliżającą się burzę; lecz skoro król nie dostrzegł jej, nikt nie miał prawa jej widzieć. Przechadzano się zatem dalej; tylko niektóre niespokojne głowy wznosiły w górę bojaźliwe spojrzenia.
Król wziął za rękę pannę de La Valliere i poprowadził ją w las, dokąd tym razem nikt nie śmiał iść za nim.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/201
Ta strona została uwierzytelniona.
— 201 —