Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/224

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXXIII.
LOTERJA.

Wieczorem, o godzinie ósmej, wszyscy zebrani byli u królowej. Anna Austrjacka w pysznej ceremonjalnej sukni, zdobna reszta piękności i zasobów, jakie zalotność podaje zręcznej dłoni, ukrywała, albo raczej siliła się ukrywać przed tłumem dworzan, otaczających ją i jeszcze podziwiających, ślady cierpień, pod któremi upadała i które w kilka lat później strawić ją miały. Księżna, równie zalotna, jak Anna Austrjacka, królowa prosta i naturalna, jak zawsze, siedziały przy jej boku, dobijając się o względy.
Damy honorowe, czujne do ataku i odporu nacierającej kawalerji, stały za niemi, będąc gotowe, jakby ścieśniony bataljon, do niesienia sobie wzajemnej pomocy.
Księżna i królowe oglądały suknie swoich dam honorowych, również jak i innych dam, i zapomniały, że są królowemi, pamiętając tylko o usposobieniu kobiecem. Spojrzenia dwóch młodych panujących ustawicznie padały na La Valliere, którą w tej chwili otaczali dworzanie.
Księżna nie znała litości.
— Prawdę mówiąc — rzekła, przechylając się ku królowej-matce — jeżeli los jest sprawiedliwy, powinien sprzyjać biednej La Valliere.
— To niepodobna — odrzekła królowa-matka z uśmiechem.
— Jakto?...
— Tylko dwieście biletów i nie wszyscy mogą mieć los.