Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/226

Ta strona została uwierzytelniona.
—   226   —

Po odczytaniu ostatniego nazwiska, przekonał się, że La Valliere nie była na liście. Król zarumienił się, jakby go jaka nieprzyjemność spotkała. Przez cały czas czytania, król nie spuścił z niej oka, młoda dziewica rozpływała się pod tym szczęśliwym wpływem, jakim czuła się otoczona i zanadto była wesoła i czysta, aby czuć żal lub zazdrość. Po wysłuchaniu listy, wszystkie opuszczone albo zapomniane kobiety nie mogły wstrzymać się od okazania smutku.
Rozdano bilety każdemu, według jego numeru. Król odebrał swój, następnie królowa-matka, dalej książę, księżna i reszta przeczytanych. Anna Austrjacka otworzyła worek ze skóry hiszpańskiej, w którym znajdowało się dwieście numerów, wyrytych na gałkach z muszli perłowej i podała go najmłodszej z dam honorowych, aby wzięła jedną gałkę.
— Numer jeden — mówiła dziewica, która wyciągnęła z worka perłową gałkę.
— Król!... — zawołała królowa-matka.
— Król wygrał!... — powtórzyła młoda królowa.
— A! król! twój sen, Najjaśniejsza Pani!... — mówiła uradowana księżna do ucha Anny Austrjackiej.
— Tylko król nie objawiał zadowolenia. Podziękował jedynie fortunie za to, co dla niego uczyniła, lekko kłaniając się dziewicy, która była wybrana na posłanniczkę bogini. Następnie, odbierając z rąk Anny Austrjackiej, pośród powszechnego szmeru całego zgromadzenia, pudełko, obejmujące bransolety, rzekł:
— Czy w istocie piękne?
— Przypatrz im się i sam osądź — rzekła Anna Austrjacka.
Król oglądał.
— Tak — rzekł — pyszny medaljon, pyszne wykończenie.
— Co za wykończenie!... — powtórzyła księżna.
Królowa Marja Teresa łatwo i na pierwszy rzut oka odgadła, że król nie ofiaruje jej bransolet, ale, widząc także, że nie myśli ofiarować ich księżnie, była prawie zadowoloną. Król usiadł. Najpoufalsi z dworzan zbliżali się zkolei, aby po-