— Skoro pan mówisz, że nawet nie śpisz, to znaczy, że nawet ze spania nie masz pociechy. To znaczy, jakbyś chciał powiedzieć: Planchet, djabelnie się nudzę.
— Ależ ty wiesz, że ja się nigdy nie nudzę.
— Panie d‘Artagnan, już tydzień upływa, jak pan wróciłeś z Fontainebleau; tydzień więc nie wydajesz już rozkazów, ani nie mustrujesz swojej kompanji. Brak ci szczęku muszkietów, huku bębnów i całej swojej władzy; o!... ja, który nosiłem muszkiet, dobrze to pojmuję.
— Mój Planchet — odpowiedział d‘Artagnan — upewniam cię, że się wcale nie nudzę.
— Cóż zatem pan robisz, leżąc jak nieżywy.
— Rozmyślam, przyjacielu.
— Gdyby chociaż — dodał kupiec korzenny — myśli pańskie były tego rodzaju jak owe, kiedy szło o przywrócenie króla Karola II-go.
Tu Planchet roześmiał się znacząco.
— A!... mój przyjacielu — odrzekł d‘Artagnan — jak widzę, stajesz się ambitnym.
— Czy czasem, panie d‘Artagnan, niema jakiego monarchy do przywrócenia, lub jakiego Monka do przewożenia w skrzyni?...
— Wszyscy monarchowie są na swoich tronach... tak pewni, jak ja na mojem krześle, jednakże....
Tu d‘Artagnan westchnął.
— Panie d‘Artagnan, przykrość mi pan sprawiasz.
— Jakiś ty dobry!...
— Boże, przebacz, ale ja mam podejrzenie.
— Jakie?...
— Panie d‘Artagnan, pan chudniesz.
— Ho!... ho!... — odpowiedział muszkieter, uderzając w piersi, które zahuczały, jak tarcza — to niepodobna, panie Planchet.
— A ja powiadam panu, że pan masz zmartwienie i chudniesz.
— Chudnę, czy jesteś tego pewny?..
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/231
Ta strona została uwierzytelniona.
— 231 —