Ta strona została uwierzytelniona.
— 236 —
Planchet zaczął się śmiać serdecznie, następnie pożegnał muszkietera i poszedł do pokoiku, który mu służył za sypialnię.
D‘Artagnan znowu, jak dawniej, położył się na krześle, a czoło jego, rozjaśnione na chwilę, mocniej się jeszcze zachmurzyło. Zapomniał o niedorzecznościach i marzeniach Plancheta.
— Tak — rzekł do siebie, — wszystko na tem zależy, ażeby się dowiedzieć:
1. Czego Baisemeaux chciał od Aramisa?...
2. Dlaczego Aramis nie daje żadnej o sobie wiadomości?..
3. Gdzie jest Porthos?...
W tych trzech punktach leży tajemnica.
— Więc — mówił dalej do siebie d‘Artagnan — ponieważ przyjaciele nic nam nie donoszą, ucieknijmy się do własnego rozumu. Każdy robi co może!... Malaga!... jak mówi Planchet.