Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/239

Ta strona została uwierzytelniona.
—   239   —

w tejże chwili szlachcic szarpnął żołnierza, a komisarz szlachcica, d’Artagnan czynność te mógł najdogodniej wykonać. Odszedł o dziesięć kroków i za filarem jednego z domów, ten adres wyczytał:

„Do pana du Vallon, u pana Fouquet
w Saint-Mande“.

— Tego mi potrzeba!... — zawołał.
I, odpieczętowawszy kopertę bez rozdarcia, wyjął z niej papier, złożony we czworo, który te tylko zawierał wyrazy:

„Kochany panie du Vallon, zechciej powiedzieć panu d‘Herblay, że był w Bastylji i badał.“
Życzliwy de Baisemeaux.

— A co?... — zawołał d‘Artagnan — rzecz, jasna, jak słońce.. Porthos!... Jestem wiec pewny tego, co chciałem wiedzieć. Do licha!... biedny żołnierz ciężko przypłaci mój figiel. Jeżeli przyjdzie bez listu, dopiero będzie mu ciepło!... Ale ja tego listu nie potrzebuję, kiedy kto zje jaje, djabli mu po skorupie?
Tymczasem komisarz i dozorcy przekonali żołnierza o słuszności i prowadzili więźnia dalej. Ten, otoczony tłumem, nie przestawał się żalić. D‘Artagnan znowu wcisnął się w tłum i, upuściwszy list tak, że nikt tego nie zauważył, spiesznie się oddalił. Żołnierz znowu skierował się na drogę do Saint-Mande, myśląc ustawicznie o tym szlachcicu, który wzywał jego pomocy. Nagle przypomniał sobie o liście i, patrząc za pas, przekonał się, że go nie ma. Jego trwożliwy przestrach zabawił d‘Artagnana.
Biedny z boleścią patrzył wkoło siebie i nakoniec spostrzegł o dwadzieścia kroków po za sobą bielejącą kopertę, poskoczył ku niej, jak sokół na zdobycz. Koperta była zakurzona i pomięta, ale w niej znajdował się list.
D‘Artagnan zauważył, że przełamana pieczątka mocno zaniepokoiła żołnierza. Pocieszył się on jednak wreszcie i znowu włożył pismo za pas.
D‘Artagnan, stosując swój chód do kroków żołnierza, podążył za nim, będąc pewnym, że w kwadrans po nim przybędzie do pana Fouquet.