Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/250

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXXVII.
SZCZUR I SER.

Kiedy d‘Artagnan, wchodząc pierwszy do sklepu pod „Złotym tłuczkiem“, oznajmił panu Planchet, że pan du Vallon odbędzie z nimi podróż, kiedy Porthos, wchodząc do sklepu, piórem od kapelusza poruszył drewniane świece, wywieszone jako znak przed sklepem, jakieś bolesne przeczucie zakłóciło radość Plancheta. Ale nasz kupiec miał poczciwe serce — drogi zabytek lepszych czasów. Pomimo wewnętrznego dreszczu, który starał się przezwyciężyć, przyjął Porthosa z uszanowaniem, okraszonem czułą serdecznością. Porthos z początku za sztywny, z powodu różnicy stanu, jaka zachodziła w owej epoce pomiędzy baronem a kupcem korzennym, stał się jednak bardziej przystępnym, widząc w Planchecie tyle dobrych chęci i uprzejmości. Najbardziej mu się podobało to, że mu pozwolono zanurzać szerokie ręce w szufladach z suszonemi i smażonemi owocami, w workach, napełnionych migdałami i orzechami, w szafach, pełnych cukru. Dlatego, pomimo zaproszenia Plancheta, aby się udał do mieszkania na piętrze, obrał sobie sklep za ulubione miejsce na wieczór, gdzie jego palce natychmiast napotykały to, co oczy ujrzały i nos zwietrzył. Ukryci w kącie sklepu chłopcy, z przestrachu spoglądali po sobie, nie śmiejąc się odzywać. Nie znali oni Porthosa, nawet nigdy go nie widzieli.
Zastanawiali się, przerażeni, czy to nie jest ludożerca z powieści o czarownicach, i czy w jego nienasyconym żołądku nie