Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/268

Ta strona została uwierzytelniona.
—   268   —

— Jest to sprawa, której ja rozstrzygać nie mogę — odpowiedział król, usprawiedliwiając tym sposobem swoje wahanie.
Na te słowa nie było co odpowiedzieć. Fouquet i Aramis spojrzeli po sobie. Król mówił dalej.
— Pan d‘Herblay może i we Francji być nam użyteczny: arcybiskupstwo, naprzykład....
— Najjaśniejszy Panie — zauważył Fouquet z wdziękiem, który jemu tylko był właściwym — Wasza Królewska Mość obsypuje łaskami pana d‘Herblay: przy względach monarchy, arcybiskupstwo może być dodatkiem do kapelusza, jedno nie przeszkadza drugiemu.
Król podziwiał przytomność umysłu i uśmiechnął się.
— I d‘Artagnan lepiejby nie odpowiedział — rzekł.
Zaledwie wymówił te słowa, gdy d‘Artagnan się ukazał.
— Wasza Królewska Mość woła mnie?.. — rzekł.
Fouquet i Aramis zrobili krok, aby się oddalić.
— Pozwól, Najjaśniejszy Panie — rzekł żywo d‘Artagnan, odsłaniając Porthosa — pozwól, że przedstawię Waszej Królewskiej Mości barona du Vallon, jednego z najwaleczniejszych wśród szlachty francuskiej.
Aramis, na widok Porthosa, zbladł; Fouquet zacisnął pięści. D‘Artagnan uśmiechnął się do obu, kiedy Porthos, zmieszany, uginał kolano przed Jego Królewską Mością.
— Porthos tutaj!... — rzekł Fouquet do ucha Aramisowi.
— Zdrada — odpowiedział Aramis.
— Najjaśniejszy Panie — mówił d‘Artagnan — od sześciu lat winienem był przedstawić Waszej Królewskiej Mości pana du Vallon, ale pewni ludzie są, jak niektóre gwiazdy, że nie idą bez orszaku towarzyszek. Plejada nie rozłącza się i dla tego właśnie, dla przedstawienia pana du Vallon, wybrałem chwilę, kiedy, Najjaśniejszy Panie, obok niego widzisz pana d‘Herblay.
Aramis zaledwie zdołał się powstrzymać.
Spojrzał z dumą na d‘Artagnana, jakby przyjmował walkę, na jaką go wyzywał.
— Zatem ci panowie są przyjaciółmi?... — rzekł król.