Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/271

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XLII.
WYJAŚNIENIA.

Aramis zręcznym zwrotem zbliżył się do d‘Artagnana i Porthosa, stojących za kolumną i, ściskając Porthosowi rękę, rzekł:
— Aha!... wymknąłeś się z mojego więzienia?...
— Nie łaj go za to — odrzekł d‘Artagnan — to ja, kochany Aramisie, podałem mu klucz.
— A!.. mój przyjacielu — odparł Aramis, patrząc na Porthosa — czy z mniejszą czekałeś cierpliwością?...
D‘Artagnan przyszedł w pomoc Porthosowi, który nie wiedział co odpowiedzieć.
— Wy, duchowni — rzekł do Aramisa — jesteście wielkimi politykami, my zaś, wojskowi, idziemy prosto do celu. Otóż tak było: ja poszedłem odwiedzić kochanego Baisemeaux.
Aramis nadstawił uszy.
— Aha!.. — rzekł Porthos — przypominam sobie, że mam list do ciebie, biskupie, od pana Baisemeaux.
I podał mu list, który już znamy. Aramis prosił, aby mu pozwolono go przeczytać a kiedy go czytał, d‘Artagnan nie okazał najmniejszego pomieszania. Zresztą i Aramis tak panował nad sobą, że d‘Artagnan podziwiał go. Po odczytaniu listu, Aramis włożył go w kieszeń z zupełną obojętnością.
— Mówiłeś mi zatem, kochany kapitanie?.. — rzekł.
— Mówiłem, że poszedłem w interesie służbowym do pana Baisemeaux.
— W służbowym?.. — zapytał Aramis.