I zmiął swój bilet, już niepotrzebny.
— Hrabio — rzekł jeden z paziów, spostrzegając go, — masz rozkaz od księżny, szczęśliwi jesteśmy, że cię spotykamy. Jej książęca wysokość chce się z tobą widzieć, masz zdać jej sprawę z jakiegoś zlecenia.
— Jestem na rozkazy Jej książęcej mości.
— Zatem racz udać się za nami.
Wszedłszy do księżny, zastał ją Guiche bladą i wzruszoną. Przy drzwiach stała Montalais, mało się troszcząc o usposobienie swojej pani.
— A!... to pan, panie de Guiche — rzekła księżna. — Wejdź, proszę cię... panno de Montalais, służba twoja skończona.
Montalais, więcej jeszcze zaintrygowana, ukłoniła się i wyszła. Guiche z księżną zostali sami.
Księżna widać pragnęła go widzieć, bo zaraz zaczęła:
— Czy nie masz mi pan czego do powiedzenia?
— Tak, że dzisiejszy wypadek wydaje mi się dziwnym.
— Wypadek z bransoletkami, — zawołała z żywością, — nieprawdaż?
— Tak, księżno.
— Powiedz, czy sądzisz, że król jest zakochany?
Guiche spojrzał na nią; księżna spuściła oczy pod tem spojrzeniem, które przenikało do głębi serca.
— Sądzę — rzekł, — iż król ma zamiar udręczać kogoś, bo inaczej nie okazywałby się tak uprzedzającym i nie narażałby spokoju serca młodej dziewicy, który dotąd był niezakłócony.
— Co!... o tej bezczelnej pan tak mówisz — podchwyciła księżna.
— Mogę zapewnić Waszą książęcą wysokość — odrzekł Guiche z, mocą, — że panna de La Valliere jest kochana przez mężczyznę, którego szanować należy, bo jest człowiekiem honoru.
— O!... może Bragelonne?
— Tak, księżno. Król wie że Bragelonne jest zaręczony z panną de La Valliere, a że Raul mężnie służył królowi, król nie sprawi mu takiego smutku.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/279
Ta strona została uwierzytelniona.
— 279 —