Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/304

Ta strona została uwierzytelniona.
—   304   —

pozostał. Pośpieszył zatem z drugim strzałem, lecz chybił jeźdźca a zabił konia... Byłaby to szczęśliwa niezręczność, gdyby się był Guiche dostał głębiej pod zabite zwierzę. Zanim bowiem zdołał się wyswobodzić, de Wardes nabiłby pistolet na trzeci strzał, a Guiche byłby przez ten czas na jego łasce. Guiche jednakże zdołał się szybko uwolnić z pod ciężaru i miał trzy naboje do wystrzelenia. Zrozumiał swe położenie... Teraz szło o to, aby pośpiechem odnieść przewagę nad panem de Wardes. Pobiegł więc aby go dopędzić, zanim zdoła nabić pistolet. De Wardes widział go pędzącego, jak burza. Zawrócił konia. Guiche zatrzymał się nagle i w chwili, kiedy koń się zwracał, wypadł z pistoletu jego strzał i uniósł kapelusz pana de Wardes. De Wardes wstrzymał się, widząc, że jeszcze ma chwilę wolną; skorzystał z niej, aby nabić pistolet. Guiche, widząc, że przeciwnik jego nie pada, rzucił jeden pistolet, jako niepotrzebny i szedł naprzód z drugim. Ale za trzecim krokiem wziął go de Wardes na cel i strzelił. Jęk gniewny odpowiedział; ręka hrabiego obwisła i opadła. Pistolet wypadł mu z ręki. De Wardes widział, jak hrabia podnosi pistolet lewą ręką i znowu postępuje naprzód.
— Jestem zgubiony — pomruknął de Wardes — nie raniłem go śmiertelnie.
Ale w chwili, kiedy hrabia wznosił pistolet, zachwiał się i wśród bolesnego westchnienia potoczył się pod konia przeciwnika.
— Przecież — rzekł tenże.
I spiął konia ostrogą. Koń przeskoczył martwe ciało i spiesznie uniósł swego pana do zamku. Przybywszy tam, de Wardes z kwadrans namyślał się. W pośpiechu opuszczając pole bitwy, zaniedbał przekonać się, czy Guiche w istocie padł nieżywy.
Jeżeli Guiche zginął, czy należało ciało jego pozostawić wilkom?
De Wardes obudził śpiącego Manicampa i opowiedział mu wypadek, którego ten wysłuchał w milczeniu, lecz z wyrazem