Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.
—   33   —

ru, tak cienkich i przezroczystych, że ciało było niemal widoczne.
Ukazanie się jego wzbudzało zachwyt. Nagle ujrzano hrabiego de Saint-Agnan, który usiłował zbliżyć się do króla i do bratowej królewskiej. Księżna ubrana była w długą i przezroczystą suknię, utkaną z cienkich włókien, która uwydatniała niezwykle kształtną kibić; mała jej stopa, obuta w jedwab, unosiła ją promieniejącą na czele orszaku Bachantek i wiodła na miejsce, przeznaczone do tańca.
Oklaski tak długo trwały, że hrabia miał czas dogonić króla.
— Cóż tam, Saint-Agnan?
— Bożku, Najjaśniejszy Panie — odpowiedział zbladły dworak — czy Wasza Królewska Mość zapomniałeś o „Owocach“?
— Bynajmniej, ale rola ta usunięta.
— Wcale nie, Najjaśniejszy Panie, nie wydano rozkazu i muzyka ją zachowała.
— A! to okropność!... — mruknął król. — Ale cóż począć, kiedy niema hrabiego de Guiche? Trzeba będzie ją wykreślić.
— Najjaśniejszy Panie, kwadrans milczenia zabije powodzenie baletu.
— Ale hrabia...
— Hrabia de Guiche jest tutaj.
— Tutaj?... — powtórzył król, marszcząc brwi — tutaj? czy jesteś tego pewny?
— Nawet ubrany do baletu, Najjaśniejszy Panie.
Król uczuł, jak mu na twarz występuje rumieniec.
— Zapewne się mylisz.
— Bynajmniej, Najjaśniejszy Panie, racz tylko spojrzeć naprawo, a zobaczysz go.
Król żywo zwrócił się w tę stronę i w rzeczy samej ujrzał na prawo błyszczącego wdziękami, pod kostjumem Vertumna, hrabiego de Guiche, czekającego, aby do niego przemówiono.
Król otworzył usta i w milczeniu patrzył na hrabiego. Hrabia zbliżył się do niego pochylony i z uszanowaniem.
— Najjaśniejszy Panie — rzekł — najnikczemniejszy z pod-