— Przekonaj się, Tereso, czyś słusznie obwiniała króla; otóż dziś nową przypisują mu kochankę, dlaczegóż dzisiejsza ma być prawdziwszą od wczorajszej, a wczorajsza od dzisiejszej?...
Synowi zaś mówiła, opowiadając wypadek pod dębem królewskim:
— Czy miałeś powód być zazdrosnym, Filipie?... Oto powiadają, że król szaleje za tą małą La Valliere. Nie mówże nic o tem swojej żonie.
Ostatnie te słowa niezwłoczny osiągnęły skutek. Książę uradowany i wypogodzony poszedł do swojej małżonki, a że jeszcze nie było północy, a uroczystość miała trwać do drugiej rano, podał jej rękę na przechadzkę.
Postąpiwszy kilka kroków, zaraz stał się nieposłusznym matce.
— Tylko nic nie mów królowej o tem, co mówią o królu — rzekł tajemniczo.
— A cóż takiego mówią?... — zapytała księżna.
— Że mojego brata opanowała nagle dziwna namiętność.
— Dla kogo?...
— Dla La Valliere.
— Król ma dobry gust — rzekła księżna — ta La Valliere jest ładna.
— Zdaje się, że żartujesz, moja droga.
— Ja, a dlaczego?...
— W każdym razie, namiętność ta przyniesie komuś szczęście, chociażby pannie de La Valliere.
— Ale — odparła księżna — mówisz, jakbyś czytał w sercu mojej damy honorowej. Któż zaręczy, że odpowie ona wzajemnością dla namiętności królewskiej?
— A któż zaręczy, że nie odpowie?...
— Ona kocha wicehrabiego de Bragelonne.
— Tak sądzisz?...
— Jest jego narzeczoną.
— Była.
— Jakto?...
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/62
Ta strona została uwierzytelniona.
— 62 —