Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.
—   88   —

— Mówią, że jest cnotliwa.
— O!... — odrzekł król z uśmiechem — to dobra wieść.
— Dość rzadka na dworze, Najjaśniejszy Panie, a kiedy ja rozgłaszają, należy wierzyć.
— Może masz słuszność, mój drogi... A urodzenie jej?...
— Wyborne, jest bowiem córką margrabiny de La Valliere i wnuczka poczciwego pana de Saint-Remy.
— Tak, marszałka mojej ciotki... przypominam to sobie doskonale i pamiętam, że ja widziałem, przejeżdżając przez Blois: przedstawiona była królowym, wyrzucam sobie nawet, że nie zwróciłem wtedy na nią uwagi.
— Przypomniałem ci zatem, Najjaśniejszy Panie, abyś nagrodził stracony czas.
— Koniec końcem — rzekł król — nie wiem nic, albo bardzo mało o pannie de La Valliere. Saint-Agnan, polecam ci zasięgnąć o niej wiadomości.
— Będę je miał spiesznie, jeżeli możność zyskania ich wyrówna chęciom.
— Dziękuję ci. Czy księżna mówiła co przeciw niej?...
— Nie, Najjaśniejszy Panie.
— A czy się nie gniewała?...
— Nie wiem; śmiała się tylko ciągle.
— Doskonale, ale słyszę jakiś szmer w przedpokojach i to mi zapowiada przybycie kurjera.
— Tak jest, Najjaśniejszy Panie.
— Zatem dowiedz się, Saint-Agnan.
Hrabia pobiegł do drzwi i pomówił z odźwiernym.
— Najjaśniejszy Panie, — rzekł, powracając — właśnie w tej chwili przybył pan Fouquet, na rozkaz Waszej Królewskiej Mości. Przedstawił się, lecz dla spóźnionej pory nie prosi o posłuchanie, tylko donosi o swojem przybyciu.
— Pan Fouquet!... Pisałem do niego o trzeciej, prosząc, aby przybył do Fontainebleau jutro rano, a on przybywa o drugiej, to dowód gorliwości!... — rzekł król, uradowany pilnem wykonaniem rozkazu. — Pan Fouquet może wejść. Wezwałem