Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.
—   9   —

który z wytrwałością godną lepszej sprawy sączył kropla po kropli jątrzący jad w świeże rany księcia.
Z tego wynikło, że książę, który po odjeździe Guicha popadł w dziecinną nieledwie wesołość, w trzy dni po przybyciu dworu do Fontainebleau spochmurniał i posmutniał okrutnie. Razu jednego, około godziny drugiej po południu, kiedy wstał później, niż zwykle, i ubrał się bardzo starannie, razu jednego tedy, książę, ponieważ nie słyszał nic o projektach dziennych, zamierzył zgromadzić swój dwór i zabrać księżnę na kolację do Moret, gdzie posiadał piękne letnie mieszkanie. Skierował zatem swe kroki do pawilonu królowych, wszedł i stanął zdziwiony, nie znalazłszy żywej duszy ze służby królewskiej. Nie mogąc być zaanonsowany, puścił się wewnątrz apartamentów. Drzwi na lewo prowadziły do mieszkania księżny, na prawo zaś do młodej królowej. W pokojach żony dowiedział się od szwaczki, zajętej bielizną, że o jedenastej wszyscy pojechali do kąpieli w Sekwanie, że obiecywano sobie wiele przyjemności, że wszystkie powozy czekały u bram parkowych, a odjazd nastąpił przed godziną.
— Dobra myśl!... — pomyślał książę — dobra myśl, piekielne gorąco i jabym się chętnie wykąpał.
I zawołał swoję służbę... Nikt się nie stawił. Począł wołać u księżny, wszyscy wyszli. Zasezdł do stajen. Jeden z masztalerzy powiedział mu, że niema ani powozu, ani jednej karety. Rozkazał tedy osiodłać dwa konie, jednego dla siebie, drugiego dla pokojowca. Masztalerz odpowiedział mu grzecznie, że i konia ani jednego nie było. Blady ze złości książę powrócił do pawilonu królowych. Dotarł aż do modlitewni Anny Austrjackiej. Stamtąd, przez uchyloną portjerę ujrzał młodą swoją bratowę na klęczkach przed królową matką, tonącą wa łzach. Stał niedostrzeżony i niesłyszany. Zbliżył się na palcach i słuchał: widok tego cierpienia zaostrzył jego ciekawość. Niedość, że młoda królowa płakała, ale skarżyła się żałośnie.
— Tak — mówiła ona — król mnie zaniedbuje, cały zajęty uciechami i to takiemi, w których ja nie mam żadnego udziału.