Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.
—   100   —

humorze ofuknął Malicorna i ten uciekł coprędzej. Ludwik położył się, posprzeczawszy się trochę z królową. Nazajutrz, w chwili, kiedy przechodził do swego gabinetu, napadła go chętka ucałować chustkę La Valliere.
Zawołał kamerdynera:
— Przynieś mi suknię, którą miałem wczoraj, uważaj tylko, abyś niczego z kieszeni nie wyrzucił.
Rozkaz spełniono, a król, szukając sam po kieszeniach, znalazł tylko swoją chustkę, chustka zaś La Valliere zniknęła. I właśnie, kiedy wpadał na różne wnioski i podejrzenia, gdzieby się mogła podziać, przyniesiono mu list od La Valliere w tych słowach.
„Jakaż to uprzejmość ze strony mego kochanego króla i pana, że mi przysłał te piękne wiersze. Jakże twoja miłość jest dowcipną i wytrwałą i jakże cię nie kochać“.
— Co to znaczy — pomyślał król — w tem musi być jakaś omyłka!...
— Szukaj dobrze — rzekł do kamerdynera — szukaj chustki, musi być w którejkolwiek kieszeni, a jeżeliś ją wyjął...
Lecz zatrzymał się. Robić wiele hałasu o stratę chustki, byłoby to dać powód do rozmów; dodał więc:
— Miałem w niej ważną notatkę, która musiała się gdzieś wysunąć.
— Ależ Wasza Królewska Mość miał tylko jedna, tę oto chustkę.
— A! prawda — rzekł król, zgrzytając zębami. — O ubóstwo, jakże ci zazdroszczę! — pomyślał — szczęśliwy ten, co sam sobie wyjmuje chustki i bilety z kieszeni.
Odczytał liścik La Valliere, nie pojmując, jakimby sposobem czterowiersz mógł do niej dojść. W liście był jeszcze przypisek:
„Przesyłam przez posłańca Waszej Królewskiej Mości odpowiedź, tak mało wartą w porównaniu z jego biletem“.
— A! to przecież dowiem się czegoś — rzekł z radością. — Kto przyniósł ten list? — zapytał.