Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.
—   106   —

— Bo tak od razu nie można dobrze zmierzyć, Najjaśniejszy Panie, daleko łatwiej byłoby dojść prawdy, gdyby drabina była oparta o drzewo albo o mur.
— To wszystko jedno! ale mnie się jednak nie zdaje, ażeby była tak długa.
— Wiem, że Wasza Królewska Mość ma niezawodną miarę w oku, a jednak założyłbym się o to.
Król pokiwał głową.
— Jest niezawodny sposób sprawdzenia — rzekł Malicorne.
— Jaki.
— Każdy to wie, że od dołu aż do pierwszego pietra wysokość pałacu wynosi stóp osiemnaście.
— To prawda.
— A zatem opierając drabinę o mur, łatwo się przekonać.
— A prawda.
Tymczasem Malicorne już oparł drabinę o mur.
I czy przypadkiem, czy też umyślnie, podstawił drabinę pod okno La Valliere.
Drabina zupełnie przypadła pod pierwsze piętro, tak iż człowiek, stojący na jej przedostatnim szczeblu, łatwo mógł rozmawiać z osobami, stojącemi w oknie.
Skoro tylko drabina została postawiona, król, porzucając udawanie, do jakiego się zmuszał, wlazł po niej do góry, a Malicorne podtrzymywał ją; lecz zaledwie był w połowie drogi, kiedy patrol z oddziału gwardji Szwajcarów pokazał się w ogrodzie, postępując wprost ku drabinie. Król, zlazłszy co prędzej, schował się w krzaki. Malicorne, pojął że musi się tu poświęcić. Gdyby bowiem był także się schował, szukanoby dopóty, dopóki nie znaleziono jego i króla. Lepiej więc byłoby, gdyby znaleziono tylko jednego. Dlatego też tak się tylko schował, ażeby go zaraz zobaczono, co też nastąpiło.
Aresztowano go, zaprowadzono na odwach, lecz tam został poznany i natychmiast uwolniony. Tymczasem król, od krzaku do krzaku, dostał się do drzwi swego mieszkania, bardzo niezadowolony z tego zdarzenia.