Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.
—   110   —

sielskie, oglądał budowle i pisał obliczenia architektoniczne na kawałku papieru. La Valliere, poznawszy go, powitała ukłonem.
Malicorne, odpowiedziawszy równie uprzejmym ukłonem, umknął z okna. La Valliere zdziwiła się tą oziębłością, niezwykłą przy jego charakterze, lecz, przypomniawszy sobie, że przez nią stracił miejsce, że przeto nie mógł być dla niej bardzo uprzejmym, bo ona pewno nigdy nie będzie w stanie wynagrodzić mu tego, nie dziwiła się już jego postępkowi.
Wtem spostrzegła że coś wyrzucono z okna, w którem stał przed chwilą Malicorne; przedmiot wpadł do jej pokoju; podniosła go, była to szpulka, owinięta kawałkiem papieru.
La Valliere odwinęła i zaczęła czytać.
„Pani!
Bardzo mię niepokoi nieświadomość dwóch rzeczy! Po pierwsze: nie wiem, czy podłoga w pokoju pani jest z desek, czy z cegieł?
Po drugie: jaka jest odległość od łóżka pani do okna? Proszę wybaczyć moją śmiałość i odpowiedzieć na tym samym liście wyrzucając go oknem na ziemię. A zarazem proszę wierzyć, że jestem jej najniższym sługą“.
— O!... biedny chłopiec — zawołała La Valliere — dostał pomieszania zmysłów.
I zwróciła wzrok, pełen politowania na Malicorna, stojącego w głębi okna. Malicorne zrozumiał to i potrząsnął głową, jakby chcąc wyrazić:
„Nie, nie, bądź spokojną, ja mam zdrowe zmysły“.
Potem, poruszając ręką, jakby pisał, zdawał się mówić: odpisuj pani prędko. Chociażbym nawet miał pomieszanie zmysłów, La Valliere nie widziała w tem nic nieprzyzwoitego, ażeby uczynić to, czego żądał; wzięła więc ołówek i napisała:
„Z desek“.
Potem odliczyła dziesięć kroków od łóżka do okna i napisała:
„Dziesięć kroków“.