Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.
—   111   —

Potem, rzuciła okiem w stronę, gdzie był Malicorne, a ten dał jej poznać, że schodzi na dół. La Valliere domyśliła się, że czyni on to dla podjęcia biletu, zbliżyła się wiec do okna i wyrzuciła nieznacznie pismo. Jeszcze szpulka, na której był bilet toczyła się po ciosowych kamieniach, kiedy Malicorne już porwał ją, rozwinął i czytając, pobiegł ku mieszkaniu pana de Saint-Agnan. Saint-Agnan, podobny do tych roślin, co dla lepszego rozwinięcia się, koniecznie potrzebują słońca, wybrał albo raczej prosił o mieszkanie w bliskości króla. Mieszkanie to składało się z dwóch pokoi w tym samym pawilonie co i królewskie. Saint-Agnan dumny był z tego sąsiedztwa, bo dawało mu łatwiejszy dostęp do króla, a powtóre, nastręczało sposobność przypadkowego spotkania. W tej chwili, kiedy to mówimy, zajęty był właśnie wyszukanem przyozdobieniem pokoju, licząc na szczęście, że kiedy niekiedy będzie tu miał odwiedziny królewskie, gdyż Jego Królewska Mość, od czasu zajęcia się panną La Valliere, uczynił go swoim powiernikiem i nie mógł się obejść bez niego w dzień ani w nocy. Malicorne kazał się zaprowadzić do hrabiego. Saint-Agnan spytał odwiedzającego, jakie ma nowiny.
— I wielkie — odrzekł tenże.
— No i cóż?... — spytał Saint-Agnan, ciekawy, jak każdy ulubieniec.
— Panna La Valliere zamieniła mieszkanie.
— Przecież mieszkała u księżny?
— Niezawodnie. Ale sąsiedztwo to znudziło księżnę i umieściła ją nad pokojami, które pan masz zająć.
— Jakto?.. tam na górze?... — krzyknął Saint-Agnan zdziwiony, wskazując o piętro wyżej.
— Nie — rzekł Malicorne — tam!... wskazał mu przeciwległą budowlę.
— Dlaczegóż wiec pan mówisz, że jej pokój jest nad moim?
— Gdyż jestem pewny, że pański pokój powinien być koniecznie pod pokojem panny La Valliere.
Na te słowa Saint-Agnan spojrzał na Malicorna wzrokiem, jakim przed kwadransem spojrzała nań La Valliere.