Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.
—   129   —

— Nic w tem niema drażliwego. Czy trzeba go zaślubić, aby mu dotrzymać danej obietnicy? Czy trzeba, abym dalej słuchała króla?...
— Wiesz, że stawiasz mnie w trudnem położeniu? — rzekła Montalais, śmiejąc się. — Pytasz mię, czyś powinna zaślubić Raula, Raula, którego jestem przyjaciółką i któremu sprawiłam śmiertelną przykrość, oświadczając się niegdyś przeciw niemu. Mówisz znowu, aby nie słuchać dalej króla, króla, którego jestem poddaną i którego obraziłabym, radząc przeciwnie. A! Ludwiko, to rzecz ważna.
— Tyś mię nie zrozumiała, Auro — rzekła La Valliere, dotknięta żartobliwym tonem, jaki przybrała Montalais — jeżeli mówię o zaślubieniu Bragelonne‘a, to dlatego, że mogę to uczynić bez żadnej dla niego przykrości, lecz wobec tego, jeżeli słuchać będę króla, musiałabym go uczynić przywłaszczycielem dobra wprawdzie bardzo miernego, któremu jednak miłość nadaje pewną wartość. Otóż proszę cię, abyś wskazała mi środek, jak uwolnić się z całą godnością od jednej lub drugiej strony, albo raczej z którą z tych dwóch stron zerwanie będzie dla mnie więcej zaszczytne.
— Moja kochana Ludwiko, tu ja nie mogę decydować. Nie dam ci więc żadnej rady, tem bardziej, że po daniu jej, byłabym więcej zakłopotaną, niż teraz. Ja, życząc ci dobrze, mogę ci tylko powtórzyć to, com już powiedziała. „Czy chcesz, abym ci pomagała?...“
— O, tak!...
— To powiedz przeciw komu, lub na rzecz czyją mam pomagać.
— A ty — rzekła La Valliere — za kim jesteś?...
— Za tobą, jeżeliś jest moją prawdziwą przyjaciółką?...
— A czyż nie jesteś powiernicą księżny?...
— To jeszcze jeden powód więcej, ażeby ci być użyteczną; gdybym nic nie wiedziała, nie mogłabym ci w niczem dopomóc. Przyjaźń żywi się podobną wzajemnością.