Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.
—   138   —

— Cóż?
— Zdaje mi się, że po powrocie z Francji ogłosił się za twego czciciela, w jakim więc stanie jest twoje serce co do tego.
Mary Graffton wzruszyła ramionami.
— Dobrze! dobrze! spytam o to pięknego Bragelonna, chodźmyż prędzej do niego.
— Poco?
— Mam mu coś powiedzieć!
— Zgoda, ale powiedz mi, Stewart, ty, co znasz wszystkie tajemnice króla...
— Tak myślisz?
— Naturalnie, jeżeli ty ich nie znasz, któżby je znał! Powiedz mi, dlaczego Bragelonne jest w Anglji i co tu robi?
— Słuchaj!... — rzekła z udaną powagą Stewart — dla ciebie zdradzę nawet tajemnicę stanu. Chcesz, abym ci powtórzyła list osobisty, jaki Ludwik XIV-ty pisał przez pana de Bragelonne do Karola II-go?
— O, powiedz, powiedz.
— Słuchaj więc: „Mój bracie! posyłam ci mojego dworzanina, pana de Bragelonne, syna kogoś, którego kochasz. Przyjm go dobrze i spraw, proszę cię, aby pokochał Anglję“.
— I cóż stad wnosisz, albo raczej co król wniósł stąd?
— Że jego Królewska Mość król Francji ma pewne powody, ażeby oddalić pana de Bragelonne i gdzieindziej go a nie we Francji ożenić.
— Tak, że wskutek tego listu...
— Król Karol II-gi przyjął pana de Bragelonne wspaniale i po przyjacielsku, dał mu najpiękniejsze mieszkanie w Withe-Hall, a że ty jesteś najdroższą na jego dworze osobą, chociaż odmówiłaś mu swego serca, chciał z ciebie uczynić podarunek Francuzowi. Otóż dlatego ty, dziedziczka trzystu tysięcy funtów, ty, przyszła księżna, ty, tak piękna i dobra, należałaś do wszystkich przechadzek, do których należał pan de Bragelonne. Była to podsadzona mina, od ciebie więc zależy zapalić ją, gdyż dałam ci lont tlejący.