Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.
—   159   —

— O!... gdybym chciała źle a nie dobrze zrobić — rzekła pani de Chevreuse — zamiast żądać od jenerała zakonu albo od pana Fouquet pięciuset tysięcy liwrów, których potrzebuję...
— Pięćset tysięcy liwrów!
— Nie więcej. Czy uważasz sumę za wielką? Przecież dla wyrestaurowania Dampierre najmniej tyle potrzeba.
— Zapewne.
— Mówię zatem, że, zamiast prosić o tę sumę, poszłabym do mojej dawnej przyjaciółki królowej matki; listy jej męża, signora Mazariniego, posłużyłyby mi za przewodnika i prosiłabym ją o tę drobnostkę, mówiąc: Chcę mieć zaszczyt, aby przyjąć Waszą Królewską Mość w Dampierre; pozwólże mi Wasza Królewska Mość uczynić Dampierre godnem jej przyjęcia.
Aramis nie odpowiedział ani słowa.
— No — rzekła — o czemże myślisz?
— Robię dodawanie — rzekł Aramis.
— A pan Fouquet odejmowanie; ja zaś próbuję mnożenia. O!.. doskonaliśmy rachmistrze!... i moglibyśmy się łatwo porozumieć.
— Pozwolisz mi trochę zastanowić się nad tem?... — rzekł Aramis.
— Nie, w podobnym przedmiocie, pomiędzy takimi jak my ludźmi, odpowiada się tylko: tak lub nie, i to natychmiast.
— To jakieś sidła — pomyślał biskup. — Niepodobna, aby Anna Austrjacka mogła słuchać takiej kobiety.
— A więc?... — rzekła księżna.
— Ja bardzo byłbym zdziwiony, gdyby pan Fouquet mógł mieć teraz do rozporządzenia pięćset tysięcy liwrów.
— To nie mówmy więcej o tem, a Dampierre trzeba wyrestaurować jakkolwiekbądź.
— Zdaje mi się, że co do tego nie będziesz pani zakłopotaną?
— Ja nigdy nie jestem zakłopotaną.
— Zapewne królowa zrobi dla pani to, czego nadintendent nie może.
— Bez wątpienia... Ale powiedz mi, czyby nie było lepiej, gdybym ja sama pomówiła z panem Fouquet o tych listach.