Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXVIII.
NIEDŹWIEDZIA SKÓRA.

Colbert, oddawszy list księżnie, usunął lekko krzesło, na którem siedziała pani de Chevreuse, a ona skłoniwszy się, wyszła. Colbert, poznawszy pismo Mazariniego i policzywszy listy, zadzwonił na swego sekretarza i kazał mu zawołać do siebie pana Vanel, radcę parlamentu.
Po chwili wszedł mężczyzna wysoki, otyły, z twarzą koścista, oczami nieruchomemi, nosem zakrzywionym.
— Dzień dobry, panie Vanel — odezwał się Colbert, przerywając zadumę.
— Dzień dobry, jaśnie wielmożny panie — odpowiedział Vanel.
— Trzeba mówić tylko, panie — podchwycił Colbert.
— Tytuł ten dają przecież ministrom — rzekł niezmieszany Vanel — a pan nim jesteś.
— Jeszcze nie!
— Ale z przekonania nazywam pana jaśnie wielmożnym panem; zresztą, dla mnie jesteś pan jaśnie wielmożnym panem. Jeżeli ci się nie podoba, abym dawał ten tytuł publicznie, pozwoli jaśnie wielmożny panie, abym go używał, gdy jesteśmy sami.
Colbert podniósł głowę do wysokości lampy, a, patrząc w oczy Vanelowi, chciał się przekonać, ile było szczerości w tem jego oświadczeniu. Ale radca umiał znieść to spojrzenie bez zmieszania. Colbert westchnął, nic bowiem nie wyczytał z twarzy