Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/184

Ta strona została uwierzytelniona.
—   184   —

— Mój Boże!... mój Boże!... — wyrzekła zcicha królowa.
— Wiedzą — mówiła prędko Beginka — że król, widząc dwóch, synów, równych wiekiem i prawami, zadrżał o spokój Francji. Wiedza, że kardynał Richelieu, zawiadomiony przez Ludwika XIII-go i myśląc nad tem więcej, niż godzinę, w gabinecie Jego Królewskiej Mości, wyrzekł to zdanie:
— Urodził się następca na tron po Waszej Królewskiej Mości. Bóg dał drugiego, ażeby panował po pierwszym; lecz teraz potrzebujemy tylko pierwej urodzonego; ukryjmy drugiego przed Francją, tak, jak Bóg ukrył nawet przed rodzicami. Jeden następca tronu zapewnia krajowi spokój i szczęście, dwóch, żądających tronu, to wojna domowa i anarchja.
Królowa porwała się z miejsca ze ściśniętemi pięściami.
— Zawiele wiesz — rzekła głosem grobowym — skoro posiadłaś tajemnicę stanu. Jeżeli od przyjaciół dowiedziałaś się o tem, to są nikczemni i fałszywi ci przyjaciele. Ty zaś jesteś wspólniczką w zbrodni. Zrzuć maskę, albo każę cię aresztować. O!.. tajemnica ta nie przestrasza mnie, ona umrze w twych piersiach. Od tej chwili życie twoje i tajemnica nie należą do ciebie.
I Anna Austrjacka, chcąc wykonać tę groźbę, postąpiła dwa kroki ku drzwiom.
— Otóż przekonaj się pani — rzekła nieznajoma, zrzucając maskę — o wierności, honorze i milczeniu opuszczonych przez Waszą Królewską Mość przyjaciół.
— Pani de Chevreuse!... — krzyknęła królowa.
— Jedyna powiernica tajemnic Waszej Królewskiej Mości.
— A!... — rzekła królowa — pójdź, uściskaj mnie, księżno. Niestety, zabijamy swoich przyjaciół, gdy się naigrawamy z tak bolesnych ich smutków.
I królowa, opierając się na ramieniu starej księżny, dała wolny bieg potokowi gorzkich łez.
— Jakże jesteś jeszcze szczęśliwą, Wasza Królewska Mość — rzekła pani Chevreuse ponurym głosem — skoro możesz jeszcze płakać.