nie!... tylko przyjemną, miłą, rozkoszną. A więc to już przyrzeczone?...
— Najsolenniej!...
Księżna porwała rękę królowej i obsypała ją pocałunkami.
— To dobra kobieta — pomyślała królowa — dobra i szlachetnego umysłu.
— Wasza Królewska Mość zgadza się na to — rzekła księżna — że odwiedziny te nastąpią za dni piętnaście?...
— Zgoda!... ale dlaczego?...
— Dlatego, że ludzie, wiedząc, iż jestem w niełasce, nie chcieli mi pożyczyć 100,000 talarów na wyrestaurowanie Dampierre. Ale teraz, gdy się dowiedzą, że to potrzebne jest na godne przyjęcie Waszej Królewskiej Mości, wszystkie kapitały Paryża spłyną do ranie!
— A!... — rzekła królowa, poruszając głową, gdyż pojęła zupełnie księżnę. — Sto tysięcy talarów. A więc potrzeba 100,000 talarów na odnowienie Dampierre?...
— Nie więcej.
— Jeżeli chcesz, ja ci ich pożyczę!...
— Doprawdy?...
— Słowo królowej!... 100,000 talarów, to nie tak wiele.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/190
Ta strona została uwierzytelniona.
— 190 —