Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXXI.
JAKIM SPOSOBEM JAN DE LA FONTAINE NAPISAŁ PIERWSZĄ SWĄ POWIEŚĆ.

Powracamy do Saint-Mande, gdzie nadintendent przyjmuje, podług zwyczaju, towarzystwo dobrane z epikurejczyków; od niejakiego czasu przeszedł on kłopoty, i każdy uczuł w części strapienie ministra. Niema już tych wielkich i wesołych zgromadzeń.
Pan Fouquet nie ma czem pokrywać rachunków, dostawcy przestają przysyłać wykwintne wina i smakołyki.
Pomimo to w dniach zwykłego przyjęcia przyjaciele Fouqueta w większej niż zwykle zbierali się liczbie. Gourville i opat Fouquet rozprawiali o finansach, to jest opat pożyczał kilka pistolów od Gourvilla. Pellisson, siedząc z nogami założonemi kończył układać mowę, którą Fouquet miał mieć na otwarcie parlamentu... Wkrótce, po powrocie z ogrodu, sprzeczali się o jakieś wierszyki Loret i La Fontaine. Muzycy i malarze zwracali się także ku sali jadalnej, gdyż o ósmej siadano do stołu. A nadintendent nigdy się nie spóźniał; już jest wpół do ósmej i apetyt dobrze się już uczuć daje. Kiedy wszyscy stołownicy zebrali się, Gourville, wyrwawszy Pellissona z marzeń, wyprowadził na środek pokoju, od którego drzwi zamknął.
— No — rzekł — co tam nowego?
Pellisson podniósł oczy słodkie i dowcipne.
— Pożyczyłem — rzekł — od mojej ciotki dwadzieścia pięć tysięcy liwrów. Oto są w biletach kasowych!