Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.
—   208   —

Na to Aramis przystąpił do Fouqueta i wziął go za rękę!
— Czy znasz nazwisko — rzekł z zimną krwią — teraźniejszego kochanka pani Vanel?
— A!.. ma nowego kochanka, nie wiedziałem, i na honor nie wiem, jak on się nazywa....
— Nazywa się Jan Chrzciciel Colbert, jest intendentem skarbu, mieszka przy ulicy Croix-des-Petits-Champs, tam, gdzie pani de Chevreuse zaniosła tego wieczora listy kardynała Mazariniego, chcąc je sprzedać.
— Mój Boże!... — rzekł Fouquet, ocierając potem zlane czoło — mój Boże!...
— Pojmujesz już więc, nieprawdaż?... zrozumiałeś?..
— Tak!... że jestem zgubiony.
— Czyż nie zdaje ci się teraz, że warto mniej trochę, niż Regulus być niewolnikiem słowa?...
— Nie!.. — rzekł Fouquet.
— Ludzie uparci zawsze tak postępują, aby ich podziwiano!..
Fouquet podał rękę Aramisowi. W tej chwili bogato ozdobiony zegar wybił godzinę szóstą. Drzwi skrzypnęły w przedpokoju.
— Pan Vanel — rzekł Gourville u drzwi gabinetu — pyta, czy Jaśnie wielmożny pan zechce go przyjąć!...
Fouquet odwrócił oczy od Aramisa i odpowiedział:
— Prosić pana Vanela.