Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/219

Ta strona została uwierzytelniona.
—   219   —

— A! do licha! jesteś bardzo chory... na ciekawość.
— To nie ciekawość! lecz miłość!
— Sadzę, że gdybyś kochał.... Ale to niepodobna.
— Ależ mówię ci, że kocham Ludwikę nad życie!
D‘Artagnan bystrym wzrokiem przeniknął serce Raula do głębi.
— Niepodobna; powiadam ci, jesteś jak wszyscy młodzi ludzie, nie zakochany, ale szalony!
— A choćby i tak było?
— Człowiek rozsądny nigdy nie uleczy przewróconej głowy. W życiu mojem sto razy próbowałem tego, a zawsze napróżno. Będziesz mnie słuchał, ale nie usłyszysz; a jeżeli usłyszysz, nie zrozumiesz; a jeżeli zrozumiesz, to nie posłuchasz.
— O! spróbuj pan, spróbuj...
— Więcej jeszcze powiem, gdybym był tak nieszczęśliwym i wiedział cokolwiek, a tak głupim, ażebym ci miał powiedzieć!... Jesteś, jak mówisz, moim przyjacielem?
— O! tak.
— Dobrze! to pewno poróżnilibyśmy się. Bo tybyś mi nigdy nie przebaczył, żem zniszczył twoje złudzenia, jak wy to nazywacie w miłości.
— Panie d‘Artagnan! pan wiesz o wszystkiem, a zostawiasz mię w niepewności, w rozpaczy, chcesz mojej śmierci, to okropne.
— La, la, la...
— Wiesz pan, że nigdy nie szukam kłótni. Ale ponieważ ojciec mój i Bóg nie przebaczyliby mi nigdy, gdybym sobie odebrał życie, pójdę i zapytam pierwszego lepszego o to, co przede mną ukrywasz, i zarzucę mu kłamstwo!...
— I zabijesz go! wielka rzecz! a cóż to ma mnie obchodzić! Zabij, mój chłopcze, zabij, jeżeli ci to sprawia przyjemność.
— Ja nie zabiję nikogo! — rzekł Raul ponuro.
— Tak! tak, wszyscy wy, młodzi, jednę piosnkę śpiewacie! dasz się zabić, nieprawdaż? jak to będzie pięknie, ja cię będę żałował, powtarzając dzień cały: Cóż to za głupiec ten Bragelonne, co za głupiec! Pół życia strawiłem, ażeby go na-