Raul został natychmiast wprowadzony do gabinetu księżny.
— Jestem pewien — pomyślał sobie — że cały dzień zejdzie, a ja się nie dowiem niczego. De Guiche za wiele ma litości nade mną, porozumiał się z księżną, i oboje przez przyjaźń dla mnie oddalają rozwiązanie tej zagadki. O! dlaczegóż nie mam pod ręką jakiego nieprzyjaciela, naprzykład tego da Wardes! Choć wiem, że onby mnie kąsał, jednak już nie wahałbym się; wahać się, wątpić... to lepiej umrzeć!..
Raul stanął przed księżną.
Henrjetta, piękniejsza niż kiedykolwiek, siedziała wpół leżąco na wygodnem krześle, drobne nóżki oparte mając na aksamitnych bogato haftowanych poduszkach, i bawiła się małym kotkiem, który, to gryząc jej palce, to skacząc, czepiał się pazurkami fryzki jej kołnierza.
— Dzień dobry, panie Bragelonne — rzekła — wróciłeś więc z Anglji?
— Na usługi Waszej książęcej wysokości.
— Dziękuję. Zostaw nas samych, Montalais.
Montalais wyszła.
— Wszak możesz mi poświęcić kilka minut, panie de Bragelonne?
— Całe życie moje należy do Waszej książęcej wysokości — odpowiedział z uszanowaniem Raul, zgadując, pod pozorami tej szczególnej grzeczności księżny, coś bardzo ponure-