Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/259

Ta strona została uwierzytelniona.
—   259   —

Raulowi zdawało się, że uściśnięcie to ma inne znaczenie, niż wyrzeczone słowa.
— Tak — odrzekł muszkieter, pokręcając wąsa ręką, wolną od uścisków Athosa — tak, i ja przychodzę.
— Ale — mówił Raul — przybyłeś pan właśnie, kiedy hrabia chciał mi opowiedzieć szczegóły, widzenia się swego z królem. Wszak pan pozwolisz, ażeby dokończył.
A oczy młodzieńca chciały przeniknąć serce muszkietera do głębi.
— Widzenia się z królem? — spytał d‘Artagnan tonem, tak naturalnym, iż nie można było wątpić o jego zadziwieniu — to widziałeś się z królem, Athosie?
Athos uśmiechnął się.
— Tak — rzekł — widziałem się z nim.
— Jakto? doprawdy nie wiedziałeś pan, że hrabia widział się z królem — spytał Raul w połowie uspokojony.
— Na honor, nie, nic a nic.
— No, to jestem spokojniejszy — rzekł Raul.
— Spokojniejszy? o cóż? — spytał hrabia.
— Panie — rzekł Raul — przebacz, ale, znając przyjaźń, jaką mię zaszczycasz, bałem się, ażebyś nie za ostro wyraził królowi mój żal, a swoje oburzenie, i że król...
— I że król? — powtórzył d‘Artagnan — no cóż? dokończ, Raulu.
— Przebacz także, panie d‘Artagnan — rzekł Raul. — Przez chwilę bałem się, wyznaję, żeś pan tu przybył nie jako d‘Artngnan, lecz jako kapitan muszkieterów.
— Oszalałeś, mój biedny Raulu — wykrzyknął d‘Artagnan ze śmiechem, od którego ścisły badacz żądałby może więcej szczerości.
— Tem lepiej — rzekł Raul.
— Tak! jesteś warjatem, a wiesz, cobym ci poradził?
— Cóż, panie? rada od pana zawsze jest dobra!
— A więc radzę ci, abyś po podróży, z której wracasz, po odwiedzinach u pana de Guiche, u księżny, czy u Porthosa, po przejażdżce do Vincennes, radzę ci, powtarzam, abyś spo-