Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/265

Ta strona została uwierzytelniona.
—   265   —

uniewinniać, ale żeby ci powiedzieć: „Ty wiesz, co jest kochać!“ a więc, i ja kocham, a kocham tak, że chętnie oddałabym życie za tego którego kocham!... Jeżeli zaś on przestanie mię kiedy kochać, wtedy umrę z boleści i żalu. Chyba że mi Bóg dopomoże i rozciągnie swoje nade mną miłosierdzie. Raulu, przyszłam tu, aby poddać się twojej woli, jakąkolwiek ona będzie, i umrzeć nawet, jeżeli tego będziesz żądał.
— Dobrze!... odrzekł Raul. — Powiedziałaś mi, pani, wszystko, co miałaś powiedzieć, wszystko, co chciałem wiedzieć. A teraz ja, pani, proszę cię o przebaczenie, ja, który nieledwie stałem się przeszkodą w twojem życiu, bo ja myliłem się, bo zwodząc sam siebie, dopomagałem ci, abyś mnie zwodziła.
— O!.. rzekła La Valliere — nie żądam tego od ciebie, Raulu.
— Wszystko to moją jest winą, pani — mówił dalej Raul — bo do mnie, więcej doświadczonego w trudnościach życia, do mnie należało oświecić cię, i nie powinienem był spoczywać w tej niepewności, powinienem był starać się, aby twoje serce przemówiło, gdy tylko usta twoje przemówiły. Powtarzam więc pani: Przebacz mi! Kochałem cię, Ludwiko!... Kochałem tak, że moje serce już umarło, wiara się zachwiała, że przygasłe oczy moje nic już nie widzą na ziemi i w niebie.
— Przebacz mi Raulu!... przebacz, błagam cię!...
— O!.. czyż nie uczyniłem więcej?.. czy nie powiedziałem ci, że cię zawsze kocham!
La Valliere ukryła twarz w dłoniach.
— A powiedzieć ci to, pojmujesz, Ludwiko! powiedzieć ci to w tej chwili, powiedzieć tak, jak ja mówię, to wydać na siebie wyrok śmierci. Żegnam cię.
La Valliere wyciągnęła ręce ku niemu.
— W tem życiu nie powinniśmy się więcej zobaczyć!
Chciała temu przeczyć, lecz on zamknął jej usta ręką. Ona ucałowała tą rękę i zemdlała.
— Olivan — rzekł Raul — weź panią i zanieś ją do powozu.
Raul wyszedł do drugiego pokoju, gdy lokaje wynosili zemdloną La Valliere.