Okna pokoju, w którym się znajdowałem wychodziły na dziedziniec a chociaż okiennice były zamknięte, lecz przez szparę w jednej z nich spostrzegłem mego nauczyciela, biegnącego do studni, która była prawie pod oknem jego pokoju. Nachylił się nad nią i znowu zaczął krzyczeć, dając rękami oznaki rozpaczy. Stąd, gdziem był, mogłem wszystko widzieć i słyszeć. Słyszałem też i widziałem..
— Proszę Waszej wysokości mówić dalej — rzekł Aramis.
— Peronetta na ten krzyk przybiegła. Pobiegł naprzeciw niej, a wziąwszy ją za rękę, przyprowadził do studni, a gdy oboje tam patrzyli, rzekł: „Patrzaj! patrz! co za nieszczęście!“ „Ależ uspokój się — rzekła Peronetta. — Cóż się stało?“ „Widzisz ten list — rzekł mój nauczyciel — ten list?“ I wskazał ręką głąb studni. „Jaki list?“ zapytała piastunka. „List co wpadł do studni to ostatni list królowej.“ Na te słowa zadrżałem. Mój nauczyciel, który uchodził za ojca mojego, który mi ciągle zalecał skromność i pokorę, był w stosunkach listownych z królową? „I cóż?“ — rzekła Peronetta — „jeżeli wpadł do studni, to tak samo jakby był spalony; a ponieważ królowa pali także sama wszystkie listy, które odbiera...“ „Listy, które odbiera.“ A zatem ta kobieta, która tu, co miesiąc przybywała, to była królowa?... — wtrącił więzień.
— Tak!... — odpowiedział poruszeniem głowy Aramis.
— „Zapewne, zapewne — ale w liście tym były szczegółowe polecenia królowej, a jakże ja się teraz do nich zastosuję?“ „Napisz pan natychmiast do królowej, opowiadając co się stało, a królowa napisze ci inny list w miejsce tamtego“. „O! królowa nigdy nie zechce uwierzyć temu przypadkowi — rzekł poczciwiec, potrząsając głową — i pomyśli, że ja schowałem ten list umyślnie, zamiast go jej oddać jak inne, i to po to, ażebym go kiedyś użył, jako broń przeciw niej. A pan Mazarini, ten djabeł włoski, gotów na najmniejsze podejrzenie otruć nas oboje“!
Aramis uśmiechnął się z niedojrzanem prawie poruszeniem głowy.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/297
Ta strona została uwierzytelniona.
— 297 —