Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ X.
PIERWSZA SPRZECZKA.

La Valliere weszła do królowej matki, nie wiedząc wcale, jaki przeciw niej uknuto spisek. Mniemała że służba jej tego wymaga, a w podobnych razach królowa matka zawsze była dla niej uprzejmą. Nie zależąc wreszcie bezpośrednio od królowej matki, pełniła jej polecenia, powodowana tylko grzecznością, a wysoki stopień łaskawości dodawał jej bodźca, tak, że czyniła to z największą uprzejmością. Postąpiła więc ku królowej z tym słodkim uśmiechem, który stanowił jej główny wdzięk. A że nie przystąpiła zbyt blisko, Anna Austrjacka przywołała ją znakiem aż do swego krzesła. Wówczas weszła księżna, na pozór zupełnie spokojna i wzięła robotę, rozpoczętą przez Marję Teresę. La Valliere, zamiast rozkazu, którego oczekiwała, widziała te przygotowania, i patrzyła z ciekawością a może i z bojaźnią na twarze obu pań.
Anna rozważała. Księżna udawała obojętność, jakaby przestraszyć mogła nawet mniej bojaźliwych.
— Panno — wyrzekła królowa matka, zapominając złagodzić akcent hiszpański (co zwykle czyniła, kiedy nie była w gniewie) — zbliż się tutaj, abyśmy pomówiły, skoro wszyscy gadają.
— O mnie, — krzyknęła La Valliere, blednąc.
— Tak, udawaj, że nie wiesz o niczem, a czy wiesz o pojedynku między panami de Guiche i de Wardes?