— Mój Boże!.. pani, wczoraj pogłoska ta doszła do mnie — odpowiedziała La Valliere, składając ręce.
— Czy nie znasz przyczyny tego pojedynku?
— Nie wiem o nim wcale.
— Jest to cokolwiek oklepany, obronny sposób, takie uparte zaprzeczanie, a ty, co masz tyle dowcipu, moja panno, powinnaś unikać tego sposobu.
— Ależ, mój Boże!... Wasza Królewska Mość przestrasza mnie tą oziębłością... Miałażbym nieszczęście popaść w niełaskę?
Księżna roześmiała się. La Valliere spojrzała na nią z osłupieniem. Anna odpowiedziała:
— Moją niełaskę!... Popaść w moją niełaskę!... ależ nie myślisz o tem, co mówisz, moja panno La Valliere; czyżbym potrzebowała jeszcze myśleć o tych, którzy popadają w moją niełaskę. Ależ ja myślę o pannie tylko dlatego, że o niej trochę za dużo mówią, a nie lubię, żeby mówiono o pannach mojego dworu.
— Wasza Królewska Mość robi mi zaszczyt, mówiąc o tem — odpowiedziała La Valliere przestraszona — ale nie pojmuję, co by mogli o mnie mówić.
— A więc ja ci powiem. Pan de Guiche ujął się za ciebie.
— Za mnie?
— Tak, za ciebie. Jest to człowiek rycerski, a piękne awanturnice lubią, kiedy młodzież bierze się do oręża za nic. Ja nie cierpię pojedynków a zatem i podobnych zdarzeń i... zapamiętaj to sobie.
La Valliere upadła na kolana przed królową, lecz ta odwróciła się do niej tyłem; wyciągnęła błagalnie ręce do księżny, ale i ta tylko naigrawała się z niej. Uczucie dumy oburzyło ją.
— Pani!... — rzekła — pytałam, jaką jest moja zbrodnia. Wasza Królewska Mość winnaś mi to była powiedzieć, a uważam, że Wasza Królewska Mość mnie potępiłaś, nim pozwoliłaś mi się usprawiedliwić.
— A!.. — krzyknęła Anna Austriacka. — Patrzcież, co za piękne wyrazy, co za piękne uczucia, a to jakaś księżniczka ta
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.
— 57 —