dziewczyna, to studnia czułości romantycznej. Widać dobrze, moja ty piękna, że kształcimy nasz umysł w salonach królewskich.
La Valliere, dotknięta do żywego, już nie zbladła, ale zbielała i siły ją opuściły.
— Chciałam ci powiedzieć — przerwała dumnie królowa — że, jeżeli będziesz dobrze podniecać podobne uczucia, poniżysz nas, nas, kobiety, tak dalece, że wstydzić się będziemy stanąć narówni z tobą. Pozostań w swoich granicach, moja panno. Ale powiadano mi nadto, że jesteś podobno zaręczona?
— Tak, pani.
— Jak się nazywa twój narzeczony?
— Wicehrabia de Bragelonne.
— A, wiesz moja panno, że to bardzo pomyślny los dla ciebie, bez znaczenia, majątku, i niezbyt pięknej: powinnaś dziękować niebu, że ci taki los zsyła.
La Valliere nic nie odpowiedziała.
— A gdzież jest teraz wicehrabia de Bragelonne?... — pytała dalej królowa.
— W Anglji — rzekła księżna — dokąd odgłos powodzenia tej panny dojdzie go niezawodnie.
— O nieba... — szepnęła La Valliere, prawie nieprzytomna.
— A więc, moja panno — rzekła Anna Austrjacka — każemy powrócić temu chłopcu, i pojedziecie potem oboje dokądkolwiek. Jeżeli zaś jesteś innego zdania, bo dziewczęta czasem mają dziwaczne przywidzenia, zdaj się na mnie, ja ciebie zwrócę na dobra drogę, już ja to zrobiłam dla niejednej, która więcej wszakże była warta od ciebie.
La Valliere nic już nie słyszała.
Królowa mówiła dalej bez litości:
— Odeślę cię w takie miejsce, gdzie będziesz miała czas dojrzale rozważać. Rozwaga uspakaja burzliwa krew i trawi wszystkie złudzenia młodości. Spodziewam się żeś mię zrozumiała.
— Pani!.. jestem niewinną tego wszystkiego, co sobie Naj-
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.
— 58 —