szedł do pokojów panien honorowych. Nie dziwiło to bynajmniej d‘Artagnana. On nie wątpił, że Jego Królewska Mość, chociaż mu La Valliere nic nie mówiła, popełnił jakiś błąd.
Król, wszedłszy do pokoju La Valliere i zastawszy go próżnym i widząc łóżko nietknięte, przeląkł się i zawołał Montalais. Montalais przybiegła, lecz zdziwienie jej było również wielkie, jak króla. Wszystko, co mogła powiedzieć, było to jedynie, że słyszała, jak La Valliere długo w nocy płakała, ona jednak, wiedząc, że król tam jest, nie śmiała wchodzić.
— I — rzekł król — nie domyślasz się, dokądby poszła?
— Najjaśniejszy Panie — odpowiedziała Montalais — Ludwika jest bardzo sentymentalna i często widziałam, jak równo ze świtem wychodziła do ogrodu, może i teraz tam jest.
To było możliwe, i król udał się też natychmiast do ogrodu, aby szukać zbiegła.
D‘Artagnan widział go bladego i rozmawiającego żywo z swoim towarzyszem.
— No, no — pomruknął — namiętność króla jest daleko większą, niż mniemałem, teraz czyni to, czego nigdy nie robił dla panny Mancini.
Król pokazał się w kwadrans potem, szukał wszędzie i, ma się rozumieć, nie znalazł. Saint-Agnan szedł za nim, chłodząc się kapeluszem i wypytując zmienionym głosem każdego, kogo spotkał. Manicamp także się z nim spotkał; wracał powoli do Fontainebleau, a kiedy inni wrócili w sześć godzin, on na to poświęcił dwadzieścia cztery.
— Nie widziałeś czasem panny La Valliere?... — zapytał go Saint-Agnan.
Na co Manicamp, zawsze roztargniony — odpowiedział, mniemając, że go pytają o Guicha:
— Dziękuję, hrabia ma się lepiej!
To powiedziawszy, poszedł do przedpokoju, gdzie zastawszy d‘Artagnana, zapytał, co znaczy to pomieszanie, jakie zauważył na obliczu królewskiem. D‘Artagnan odpowiedział, że się myli, gdyż król przeciwnie jest nadzwyczaj wesoły, ósma wybiła. Król zwykle o tej godzinie jadał śniadanie. Bo postanowione było w kodeksie etykiety dworskiej, że król
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.
— 78 —