Ta strona została uwierzytelniona.
— 83 —
— A!.. pani — odrzekł młody lew z pogróżką — jeżeli nie jestem panem siebie samego, potrafię być nim dla tych, bądź pani pewna, dla tych, co mi uwłaczają. Pójdź pan ze mną, panie d‘Artagnan.
I opuścił pokój, zostawiając wszystkich w osłupieniu i przestrachu.
Król, zszedłszy ze schodów, chciał iść przez dziedziniec.
— Wasza Królewska Mość myli się, nie tędy — rzekł d‘Artagnan.
— Wiem, ale idę do stajni!...
— Nie trzeba, Najjaśniejszy Panie, konie czekają gotowe na Waszą Królewską Mość.
Król odpowiedział tylko wzrokiem, ale wzrok ten przyrzekał więcej, niżby mogło wymagać trzech d‘Artagnanów.