— Jakim sposobem?
— Ucieknij stąd ode mnie!
— Przeciwnie, dowiodę ci tego, nie opuszczając cię nigdy.
— Czyż możesz myśleć, Najjaśniejszy Panie, abym się na to zgodziła, byś wypowiedział wojnę całej swojej rodzinie, ażebyś odepchnął dla mnie matkę, żonę i siostrę.
— A!... przecież wymieniłaś je nakoniec!... One to więc tyle ci złego zrobiły. Na Boga, przysięgam, zemszczę się na nich okrutnie.
— To mię właśnie przestrasza, i dlatego proszę, abyś się nie mścił. Dosyć już łez, o, Boże, dosyć cierpień i boleści. O!... nigdy nie chciałabym kosztować nikogo ani łzy, ani bólu, ani jednej skargi, albowiem sama dużo cierpiałam i dużo płakałam.
— A moje łzy, boleści i skargi, żadnej nie mają ceny u ciebie?
— Nie mów tak, Najjaśniejszy Panie!
— Ludwiko, nie mów i ty tak do mnie, rozkazuj, mścij się, przebaczaj, ale mnie nie opuszczaj.
— Niestety, Najjaśniejszy Panie, trzeba nam się rozłączyć.
— A więc mnie nie kochasz!
— O!... gdybym, ciebie nie kochała, Najjaśniejszy Panie!... czyżbym nie przystała na wszystko, co chcesz, przyjęłabym nawet zemstę za zniewagę, jaką mi wyrządzono, ten słodki triumf dumy, jaki mi ofiarujesz, wtenczas, kiedy ja nawet zrzekam się słodkiej nagrody z twojej miłości, która jest życiem mojem, gdyż życzyłam sobie umrzeć, mniemając, że mnie nie kochasz.
— A więc wierzę teraz i przekonany jestem, że niema świętszej i szanowniejszej nad ciebie istoty. Rozkazujesz, abym się uspokoił, abym przebaczył, niech i tak będzie. Chcesz panować łaskawością i dobrocią, to i ja będę łaskawym i dobrym. Wskaż mi tylko moje postępowanie, a będę ci posłuszny.
— I czemże jestem?... o, mój Boże, abym wskazywała postępowanie takiemu, jak ty, Najjaśniejszy Panie, królowi?
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/88
Ta strona została uwierzytelniona.
— 88 —