Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T4.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.
—   93   —

sprzeczność z wytwornem ubraniem księżny, która zbladła pod warstwą różu. Król bez przemówienia usiadł. Księżna usiadła naprzeciw króla.
— Moja siostro — rzekł Ludwik — wiesz, że panna La Valliere uciekła tego rana od siebie, unosząc swoją boleść i rozpacz do klasztoru.
Przy wymawianiu tych słów, głos króla był szczególnie wzruszonym.
— Pierwszy raz słyszę o tem od Waszej Królewskiej Mości.
— A ja myślałbym, że się pani już dowiedziała tego rana w czasie posłuchania.
— Po wzruszeniu Waszej Królewskiej Mości, domyślałam się, że musiało stać się coś nadzwyczajnego.
Król, który był otwarty i szedł prosto do celu, rzekł:
— Moja siostro! dlaczegożeś usunęła od siebie pannę La Valliere?
— Bo mnie służba jej nie podobała się — odrzekła sucho księżna.
Król stał się pąsowym, a w oczach jego zapałał taki ogień, że, choć księżna była odważną, zaledwie zdołała go znieść.
Król powściągnął się jednak i mówił:
— Trzeba było bardzo ważnego powodu dla tak dobrej, jak ty, moja siostro, ażeby, wypędzając, odebrać dobre imię nietylko młodej dziewczynie, ale całej jej rodzinie. Wiesz, że Paryż ma oczy otwarte na postępowanie kobiet u dworu. Odesłać pannę honorową, jest to przypisać jej zbrodnię, lub conajmniej błąd jaki. Jakąż to zbrodnie? jaki błąd popełniła panna La Valliere?
— Ponieważ przyjąłeś obowiązek obrońcy panny La Valliere — rzekła zimno księżna — powiem ci to, chociaż nie jestem obowiązana nikomu z tego zdawać rachunku.
— Ani nawet królowi!... — krzyknął Ludwik, w uniesieniu kładąc na głowę kapelusz.
— Jeżeli taki przybierasz ton, pozostaje mi tylko złożyć mój ukłon Waszej Królewskiej Mości i zamilknąć.
— Nie chwytajmy się za słowa.