Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.
—   103   —

— Jak na teraz, nic, Wasza książęca mość.
— A! a! wiem; od czasu namiętności króla dla... La Vallery.
— Tak, mości książę.
— Otóż biedny chłopiec, odprawiony z kwitkiem przez króla, dąsa się?
— Gdyby tylko to, lecz trawi się sam w sobie.
— I pozwolisz mu zapleśnieć? To źle. Słuchaj, daj mi go.
— Pragnę pozostawić go przy sobie. Prócz niego, nikogo nie mam na świecie, i dopóki sam mnie nie opuści...
— Dobrze, dobrze — odparł książę. — Jednakże doszedłbym z nim do ładu, niedługo czekając. Zaręczam ci, że to materjał na marszałka Francji, i wielu ja takich widziałem.
— Być może, Wasza książęca mość; lecz król tylko mianuje marszałków Francji, a on nicby od króla nie przyjął.
Rozmowę tę przerwał, powrót Raula. Poprzedzał on Grimauda, którego krzepkie jeszcze ręce trzymały tacę z kieliszkiem i butelka wina, ulubionego przez księcia.
— Co widzę, hrabio? Jeden tylko kieliszek!
— Piję z waszą książęcą wysokością, lecz tylko wtedy, gdy nmie upoważnisz — rzekł Athos z pełnem szlachetności uniżeniem.
— Cordieu! miałeś słuszność, żeś kazał jeden kieliszek przynieść, będziemy pili z niego, jak dwaj towarzysze broni. Zaczynaj więc, hrabio.
— Uczyń mi, książę, zupełną łaskę — rzekł Athos, zlekka usuwając kieliszek.
— Jesteś najmilszym przyjacielem — odparł książę de Beaufort, wychyliwszy złoty kubek i podając go towarzyszowi.
— Ale nie koniec na tem — ciągnął dalej książę — jeszcze mam pragnienie i chcę się napić do twego pięknego chłopca, który tam stoi. Przynoszę szczęście, wicehrabio — rzekł, zwracając się do Raula — zapragnij czego, pijąc z mojego kieliszka, a niech mnie zaraza zdusi, jeżeli nie spełni się to, czego sobie życzysz.