Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.
—   119   —

do Cannes, i co go skłoniło do badania tamtych okolic. Pomimo wytężenia umysłu, nie mógł dojść do żadnego wniosku. Wrodzona mu bystrość zawiodła go tym razem.
Raul tembardziej nie domyślał się niczego.
— Mniejsza z tem!... — rzekł młodzieniec do hrabiego, który w milczeniu wskazał mu końcem palca drogę d‘Artagnana — przyznać tylko należy, iż jest jakaś opatrzność, zbliżająca losy nasze z losami pana d‘Artagnana. On podążył w stronę Cannes, a ty, panie, odprowadzisz mnie conajmniej do Tulonu. Zapewniam cię, hrabio, iż łatwiej nam przyjdzie spotkać go na drodze, niż na tej mapie.
Pożegnawszy następnie Plancheta, gderającego na chłopców, obaj panowie wyszli, aby złożyć wizytę księciu de Beaufort.
Przy wyjściu ze sklepu, ujrzeli brykę podróżną, gotowa na pomieszczenie wdzięków panny Trüchen i worków z talarami pana Plancheta.
— Każdy dąży ku szczęściu drogą, przez siebie obraną — rzekł ze smutkiem Raul.
— Do Fontainebleau!... — krzyknął na woźnicę Planchet.