przyjąwszy ten dar, śmiałby odmówić pożyczki nowych dziesięciu tysięcy liwrów temu wspaniałomyślnemu panu? Tak się też stało. Książę nie potrzebował już domu, będącego zbytecznym dla admirała, którego mieszkaniem jest okręt. Nie miał już zbytkownej broni, bo obrał sobie miejsce pomiędzy armatami; nie miał drogich kamieni i złotych naczyń, gdyż morze pochłonąćby je mogło; lecz za to w kufrach swoich posiadał około czterystu tysięcy liwrów.
Athos zastał admirała podciętego nieco, wstał bowiem od stołu na pięćdziesiąt nakryć, gdzie spełniano liczne toasty za powodzenie wyprawy; po deserze, resztki pozostawiono służbie, a ciekawym półmiski. Książę ujrzawszy Athosa z Raulem:
— Witaj, mój adjutancie — zawołał. — Tędy, tędy, hrabio; tędy, wicehrabio.
Athos upatrywał wolnego przejścia, pomiędzy stosami naczyń stołowych i bielizny.
— A! tak, hrabio, przejdź odrazu.
I podał mu kielich, pełen po brzegi. Athos nie odmówił; Raul zaledwie końce ust umoczył.
— Masz tu upoważnienie rządowe do żeglugi — odezwał się książę do Raula. — Przygotowałem je, licząc napewno na ciebie. Popędzisz przede mną do miasta Antibes.
— Dobrze, wasza książęca mość.
— Oto rozkaz.
I wręczył mu pergamin.
— Czy jesteś obeznany z morzem, wicehrabio?
— Tak, wasza książęca mość, podróżowałem z księciem, bratem nieboszczyka króla.
— To dobrze. Wszystkie drobniejsze galary i statki poczekają na mnie jako eskorta, aż do przewozu moich zapasów. Najdalej za dwa tygodnie armja musi odpłynąć.
— Stanie się, jak wasza książęca mość każe.
— Obecny tu rozkaz nadaje ci prawo zatrzymania się i czynienia poszukiwań na wszystkich wyspach, znajdujących się wzdłuż brzegów; możesz stamtąd zaciągnąć do wojska i zabrać, kogo ci się podoba.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.
— 121 —