Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.
—   129   —

gubernatora, tłoczył wino i oliwę, zbierał figi, pomarańcze i cytryny, smażył konfitury i składał wszystkie zapasy w kazamatach!
Jedyną obronę warowni stanowiła głęboka fosa dokoła murów i trzy baszty, strzelające w niebo, a połączone tarasem, mchem zarosłym.
Athos i Raul przez jakiś czas chodzili dokoła parkanu ogrodowego, nie mogąc trafić na kogoś, coby ich zaprowadził do wnętrza. Weszli nakoniec do ogrodu, a była to chwila największego upału. Wtedy wszystko, co żyje, czeka ukrycia w cieniu. Niebo zieje ogień na ziemię, jak gdyby chciało stłumić wszelki ruch i życie.
Athos dostrzegł jedynie na drugim dziedzińcu żołnierza, który niósł na głowie coś nakształt kosza z żywnością. Po chwili ten sam człowiek powracał bez kosza i zniknął w budce szyldwacha. Hrabia domyślił się, że żołnierz nosił obiad dla kogoś i że po tej czynności, powrócił, aby udać się na posiłek. Nagle usłyszał, że go ktoś woła, a podniósłszy głowę ujrzał coś nakształt ręki, trzymającej przedmiot, błyszczący w promieniach słońca. Zanim zdaj sobie sprawę z tego, co widział, błysk, pomieszany ze świstem, zwrócił jego uwagę na ziemię. Następnie odgłos głuchego upadku dał się słyszeć w fosie, a Raul podbiegł i podniósł srebrny półmisek, który potoczył się po wyschniętym piasku. Ręka, która wyrzuciła ten półmisek, skinęła na dwóch panów i zniknęła poza kratami. Wtedy Raul i Athos zbliżyli się do siebie i zaczęli się przyglądać pilnie naczyniu, pyłem okrytemu, odkryli na spodzie słowa, wyryte końcem noża:
Jestem bratem króla Francji, — było wypisane — więźniem dzisiaj, jutro szaleńcem. Szlachto francuska i chrześcijańska, módl się za duszę i rozum syna twoich władców!
Półmisek wypadł z rąk Athosa, podczas gdy Raul starał się przeniknąć tajemnicze znaczenie tych grobowych słów. W tejże chwili zawołano z wieży fortecznej. Raul ruchem, szybkim jak błyskawica, pochylił głowę i zmusił ojca, aby to samo uczynił.