Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.
—   132   —

— A!... — rzekł gubernator, przypatrując się z uwagą.
I starał się, przeczytać napis na półmisku.
D‘Artagnan porwał mu go z rąk i zatarł litery ostrzem szpady.
— Co pan robisz!... — zawołał gubernator. — Nie będę mogł przeczytać?...
— Tajemnica stanu — odparł krótko d‘Artagnan — a ponieważ król, o czem pan wiesz dobrze, iż ktokolwiekbądź dowie się o niej, musi umrzeć, zatem, jeżeli pan chcesz, pozwolą ci przeczytać, a następnie każe pana rozstrzelać.
Podczas tej przemowy, Athos i Raul milczeli, jakby nic nie rozumiejąc.
— To niepodobna, ażeby ci panowie nie rozumieli wcale po francusku?...
— Daj pan pokój!... chociażby rozumieli nawet, co do nich mówią, toby nie przeczytali pisanego. Pamiętaj pan, że szlachcic hiszpański nie powinien nigdy umieć czytać.
Gubernator musiał się zadowolić tem objaśnieniem, a jednak był bardzo uparty.
— Poproś, kapitanie, tych panów, ażeby weszli do fortecy.
— I owszem, miałem nawet sam to zaproponować odrzekł d‘Artagnan.
W rzeczywistości kapitan zupełnie co innego myślał i pragnąłby był widzieć przyjaciół swoich o sto mil od fortecy.
Odezwał się po hiszpańsku z zaproszeniem dwóch szlachciców, na co oni przystali.
I udali się do wejścia głównego, a ponieważ rzecz się wyjaśniła, ośmiu żołnierzy powróciło do słodkiego farniente, przerwanego na chwilę niebywałem wydarzeniem.