Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.
—   138   —

— A ciebie, ciebie, którego zdradzała, kocha może więcej, niż króla, tylko w inny sposób.
— D‘Artagnanie, czy wierzysz w to, że ona króla kocha?
— Ubóstwia go. To serce czyste, niezdolne do innego uczucia. Gdybyś został przy niej, stałbyś się jej najlepszym przyjacielem.
— O! — jęknął Raul z wybuchem rozpaczy.
— Czy chcesz tego?
— Byłbym podłym!.
— Brzydkie słowo! Raulu, które byłoby w stanie zachwiać wiarę w twój rozum. — Słuchaj, nie nazywa się podłością, gdy postępujemy, według tego, co nam nakazuje serce. Jeżeli twoje serce mówi ci: „Idź do niej, lub umrzyj“, słuchaj go Raulu. Czyż była podłą wtedy, ona, która cię kochała, przenosząc króla nad ciebie, ponieważ serce kazało jej to uczynić? Nie, była wtedy najuczciwszą ze wszystkich kobiet. Zrób tak samo, słuchaj tylko siebie samego. — Czy wiesz, Raulu, czego jestem najpewniejszym?
— Nie wiem.
— Że, patrząc na nią zbliska, oczami człowieka zazdrosnego...
— To co?
— Przestałbyś ją kochać.
— Drogi przyjacielu, słowa twoje zdecydowały mnie...
— Abyś się z nią widział?
— Nie, abym odjechał i nie ujrzał jej więcej... Ponieważ ja chcę kochać ją zawsze.
— Szczerze mówiąc — zaczął muszkieter — jest to wniosek, jakiego się nie spodziewałem.
— Słuchaj, przyjacielu, pójdziesz do niej i list ten oddasz, list, który ją objaśni, co się dzieje w sercu mojem. Przeczytaj go; dziś w nocy pisany. Coś mi mówiło, że cię zobaczę.
Podał list, a d‘Artagnan czytał:
„Pani, nie obwiniam cię, że mnie nie kochasz. W tem tylko, zawiniłaś, iż pozwoliłaś mi sądzić, że jestem kochany. Pomyłka ta to śmierć moja. Przebaczam ci, lecz sobie nigdy nie przebaczę. Powiadają, że szczęśliwi w miłości głusi są na