Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
—   14   —

— Wytłumacz mi to, jakim sposobem?
— Pierwej muszę zadać Waszej Królewskiej Wysokości pytanie.
— Słucham.
— Posłałem był do Waszej Królewskiej Wysokości człowieka pewnego, z rozkazem, ażeby oddał mu papiery, zapisane drobno lecz czytelnie, a zawierały one uwagi, za pomocą których Wasza Królewska Wysokość poznasz dokładnie osoby, które składają lub składać będą jego dwór.
— Umiem to prawie na pamięć.
— I zrozumiałeś Wasza Królewska Wysokość? Przepraszam ale mogę jeszcze o to zapytać biednego więźnia w Bastylji. Ma się rozumieć, że za osiem dni nie będę potrzebował o nic wypytywać umysłu tak bystrego, jak Waszej Królewskiej Wysokości, gdy używać będzie wolności w całej pełni.
— A więc pytaj mnie. Będę uczniem, któremu nauczyciel każe powtarzać zadaną lekcję.
— Najprzód więc mówić będę o rodzinie Waszej Królewskiej Wysokości.
— Matka moja Anna Austrjacka. Jej zmartwienia, chorobę, znam wszystko, znam.
— Młodszy brat Waszej Królewskiej Wysokości — rzekł Aramis, kłaniając się.
— Dołączyłeś pan do tych notatek, tak doskonale zrobione portrety, że przy ich pomocy, odrazu poznałem osoby, których charakter, zwyczaje i historję opisywały notatki. Książę pan, mój brat, jest to blady lecz piękny brunet, nie kocha swojej żony Henrjetty, którą ja, Ludwik XIV, kochałem trochę i jeszcze czasem się do niej umizgam, chociaż musiałem z jej łaski płakać w dniu, w którym chciała koniecznie wypędzić pannę La Valiere.
— Wobec tej bądź Wasza Królewska Wysokość ostrożny — rzekł Aramis. — Ona bowiem kocha szczerze prawdziwego króla. A oczy kochającej kobiety rzadko się mylą.
— Ta jest blondynką, ma niebieskie oczy, których czułe spojrzenie potwierdzi jej tożsamość, kuleje trochę i codzien-